Fotoreportaż z klubowej wyprawy pod tytułem: „W POSZUKIWANIU SYRENKI Z GŁĘBIN...” Inaczej mówiąc wstęp do nurkowań dekompresyjnych na powietrzu i mieszankach gazowych* 
Made by: Nototenia Dream Team Crazy Trim
Kompletowanie składu początkowo nie zapowiadało niczego złego. Więcej myśliwych niż osiołek byłby w stanie zabrać. Niestety, im bliżej wyjazdu tym silniejszy wiatr w oczy. Na początku Piotrek S. pokłócił sie na Zakrzówku z suchym i rozstali sie w złości. OK. Jedziemy na dwa osiołki w siedem osób. Na trzy dni przed wyjazdem posypało sie dalej; sprawy rodzinne zatrzymały Beatę wraz z Arkiem, Tomka podstępnie zaatakowało jego własne ucho, Piotrek bierze antybiotyki... Eeech, jak pech to pech. Lauti z Bockim z Under Pressure stają na głowie zmieniając rozklad wstępnie zarezerwowanych już pokoi. Wiemy już, że z pokoju z fortepianem oraz noclegu w Bechtavern nici... :( Z mieszaniem gazów bylo już mniej klopotów dzieki wsparciu TomkaD. Ale to już inna historia...
Wyszliśmy z założenia, że co się miało złego wydarzyć już się wydarzyło. Zaplanowaliśmy spotkanie o 09.00 rano. Niezgodnie z planem, ale zgodnie z prześladującym nas fatum wyjeżdżamy z Krakowa około południa.
.jpg) Planowania ciąg dalszy. Papier cierpliwy jest. Prawie jak my. Adaś przygotował run time podstawowy + rezerwowy, ale czemu by nie zrobić backup’u rezerwowego, a w razie gdyby coś to i backup’u backup’u….
.jpg) Bezpieczeństwo uber alles. W nieznane miejsca z występującymi nawet miejscowo overheadami poruszamy sie tylko z użyciem poręczowania… W końcu dojeżdżamy nocą. A ranem patrząc za okno... No nieeeeeee.... nawet pogoda jest przeciwko nam:( Ale zły los musi się kiedys odmienić. Do próby sił w pojedynku na groźne miny stanęli Maciek vs Attersee.... .jpg) Marsowa mina Prezesa naprzeciwko sinego z oburzenia Attersee. Wynik starcia oczywisty, w związku z czym decyzja mogła być tylko jedna: NAPIERAMY!
.jpg) „...bo nad krakowiaka nie ma chłopaka. Cośmy se postanowili to se zrealizujemy…” I dalej sprawy potoczyły sie błyskawicznie z typową dla Nototenia Dream Team Crazy Trim wrodzoną spontanicznością, wigorem i uśmiechem na ustach... :)
.jpg) „...O Bosche i znowu pod wodę… Myśmy wszyscy chyba powariowali….” :(
.jpg) „...No chłopaki ruszać się, ruszać...” :)
.jpg) „...a może byśmy jednak sprawdzili czy nas w barze nie ma...?”
Pierwsze koty za płoty. Attersee poleglo... Adam robił za batyskaf oświetlając głębię. Syrenki jednak nie odnaleziono. :( Nastepny dzień Wolfgang see – walka z parkometrem zajęła nam sporo czasu, w związku z czym zdjęć brak. Namierzyliśmy jedną syrenkę na szczycie skalnej półki, ale ta jakaś śnięta chyba była, bo niemrawa i zdecydowanie za płytko dla nas była stała... Na kolejny dzień za cel obieramy Gossau See i typowo sielskie alpejskie klimaty... :)
Ale kto wyssal z jeziora tyle wody…. To może być śmiertelnie niebezpieczny nur…
.jpg)
Grupa pod wezwaniem ma zaszczyt przedstawić państwu ciężkozbrojnego nurka pancernego wysłanego na rozpoznanie bojem. Strat zero, wszedł jeden wyszedl jeden… ;) Ale, ale coś się jednak dzieje...
Wychodzi słońce i... .jpg) „...Na Gossau see ATAAACK!!...”
.jpg) „...Przeciez idę już, idę…. Nie popędzajcież mnie, bo stracę oddech…” :)
.jpg)
Na koniec standardowe omówienie nurkowania. Posumowanie to samo „Syrenki wciąż brak…” :( Długo jednak nie możemy usiedzieć w miejscu, bo niespokojne z nas biesy. I znowu planujemy... :)
.jpg)
Pomimo tego, że tu jest tak sielsko alpejsko trzeba gdzieś pojechać, tylko gdzie? No, gdzie by tu jeszcze... Wracamy do bazy odwiedzając po drodze austriackie miasteczka…
Następnego dnia z rana uzupełnieniamy gazy u Bockiego w Under Pressure, ale gdzie sie podział Lauti…? ? :(
.jpg) Na szczęście jest Adaś. ...Nurkuje głębinowo, runtimy liczę, gazy mieszam, napełniam stage, strzyże, gole i……. np. krawaty wiąże… :) Wracamy nad Attersee.
Niełatwo było przekonać Maćka, by sprawdził czy na 100 metrach się aby syrenka nie schowała…. W końcu po zmianie uchwytu i wskoczeniu na plecy Prezesowi... Udało się. Jest w wodzie… :)
.jpg) Z Adasiem poszło łatwo. Przysnął na kamiennych schodach i trzeba go było tylko lekko zsunąć w głębinę… :) Czas rozpocząć poszukiwania…
.JPG) Kontrola czasu, przyjęcie odpowiedniej pozycj i off we go…
.JPG) Ponad 50m! Prrr… część ekipy już nawraca żegnając się z chłopakami. Miłego opadania i do zobaczenia. Za jakiś czas znów się spotykamy. Tym razem w drodze powrotnej. .JPG) .JPG)
Tu sobie chwilkę będą bezpiecznie wisieć zgodnie ze staro-nurkowym przysłowiem, że „co ma wisieć nie utonie…” :) Po około 90 minutach podwodnej eskapady chłopcy oznajmili, że na setce również brak syrenki.
.jpg) By wynagrodzić ich wysiłek, każdy dostal to co lubi: Adaś staga z tlenem, Maciek prztulankę od Natalii a od Piotrka poklepki i okejki. Spełniwszy swój honorowy obowiązek niezwykle zadowolony z siebie zespół zabezpieczający opróżnił Szampanskoje Igristoje** by podkreślić uroczysty charakter wydarzenia… ;)
I nagle. Jest! Jest Syrenka się odnalazla. W związku z czym misja została uznana za zakończoną. Pozostało się jedynie spakować, co poszło wszystkim nad wyraz sprawnie. Teraz można już wracać do domów. Lecz w głowie kołacze się nieśmiale myśl: „...może by tak Lautiego w przyszłym roku poszukać...” .jpg) W szalonej pogoni w głębi za syrenką z Attersee udział wzięli: Adam, Maciek, Natalia, Piotr. Specjalne podziekowanie dla osiołka któremu stukneło 350 000 km...
*http://en.wikipedia.org/wiki/Nitrogen_narcosis ** jedno z nielicznych porządnych win gronowych dostępnych w czasach PRL |