S/Y Stary płynie na Bornholm |
S/y Stary wypływa na nurkową wyprawę Bornholm 2008. W planach nurkowanie na wrakach promu Jan Heweliusz oraz zatopionej rosyjskiej łodzi podwodnej u wybrzeży wyspy Bornholm .
Na co jednak pozwoli nam pogoda i co słychać na jachcie, przeczytacie w relacjach bezpośrednio z wyprawy.
Skład załogi: Kapitan - Krzysztof Bonczar "Bon" , I oficer - Maciej Tomaszek, załoga: Paweł Mikołajczak, Marta Kadłuczka, Ryszard Bochm.
19.04.2008
20.04.2008 Niedziela
> Marta< Kapitan budzi nas o 8.10. Mamy dużo roboty. Trzeba kupić jedzenie, wypakować samochód, przenieść wszystko na jacht i przygotować go do wypłynięcia. Mamy informację, że wokół śruby "Starego" może być zaplątana sieć, więc Rysiek i Paweł będą dodatkowo nurkować. Przy okazji sprawdzą, czy wszystko gra z ich sprzętem nurkowym. Od rana dużo prac - tankowanie, sprzątanie, klar w sprzęcie. Jeszcze przed wypłynięciem kupujemy aluminiową drabinę, by ułatwić wejście na jacht po nurkowaniu. Godziny uciekają i jesteśmy gotowi do wypłynięcia dopiero około 16.30. "Stary" dzielnie pruje fale, a my snujemy się tu i tam, od czasu do czasu sterując lub ucząc się węzłów. W okolicach 18.00 kapitan decyduje się postawić grota i od tego czasu piękne okoliczności przyrody przesuwają nam się przed oczami coraz szybciej. Do Świnoujścia docieramy na 22.10. Dowiadujemy się, że w najbliższych dniach może silnie wiać od strony Bornholmu, co uniemożliwi nurkowanie na Heweliuszu, a może nawet dotarcie na samą wyspę. Postanawiamy omówić sytuację rano podczas odprawy i zmartwieni idziemy spać.
21.04.200
21.04.2008 Poniedziałek
>Maciek< Drogę ze Świnoujścia do Sassnitz płyniemy pod żaglami, trasa mija całkiem sprawnie, choć to nie nasz cel wyjazdu, za to dogodnie miejsce wypadowe na wrak promu „Jan Heweliusz”. Wiatr na razie nie sprzyja, wieje dokładnie ze strony Bornholmu, co nas nie cieszy. Załogę dzielimy na dwie wachty, w pierwszej kolejności staję za sterami Starego ( z wielkim sentymentem do tego jachtu, kilka miesięcy był moim domem w trakcie wyprawy dookoła Ameryki Północnej), po czterech godzinach wachtę przejmuje Krzysiek, sprawnie wchodzimy do niemieckiego portu. Wieczorem udajemy się na niemieckie piwo do niedaleko zacumowanej „baro-barki” . W trakcie miłego wieczoru i omawiania planu wyprawy dostajemy złe wieści o pogodzie pogody na najbliższe dni, będzie wiało mocno, a nawet bardzo mocno - dokładnie od strony Bornholm. Na prognozy nie długo było czekać - zaraz po wyjściu z „bar-barki” widzimy rozfalowane i wietrzne morze oraz mocno rozkołysanego „Starego” - pomimo, że stoimy w porcie. Noc na jachcie trochę niespokojna, ustalamy godzinne wachty do pilnowania cum, a i tak nad ranem jedna strzela, na szczęście wszystko było zdublowane.
22.04.2008 Wtorek
>Maciek< Rano budzi nas chłód oraz piękne słońce … ale ze to na morzu lekko sztormowo. Dla potencjalnego żeglarza pogoda super, by płynąć do Kopenhagi, choć o tej porze roku niewielu by się na to zdecydowało. Dla wyprawy nurkowej chcącej płynąc na Bornholm, pogoda wręcz fatalna. Wieje dokładnie „w pysk” a „Stary” tego raczej nie lubi. Dzień spędzamy na zwiedzaniu miasta Sassnitz, zakotwiczonej w porcie łodzi podwodnej, a po południu spacer wapiennymi klifami wyspy Rugi. Wieczorem Paweł z Rysiem czarują korkami z wina by zmienić złe prognozy na najbliższe dni … Nocka to powtórka z rozrywki z poprzedniej nocy, buja …. nawet w porcie.
Fot. Maciej Tomaszek
23.04.2008 Środa
>Maciek< Czary mary hokus pokus … wieje słabo, nie ma fali Wrak wydaje się ogromny, zwłaszcza przy słabej widoczności, trudno zlokalizować w jakiej części promu się znajdujemy. Przy samym dnie przejrzystość trochę się poprawia, można coś zobaczyć i kamera do czegoś posłuży. Poganiam trochę Martę - nowoczesny i modny styl nurkowania czyli pływanie żabką wydaje się być mało efektywny, a tu trzeba coś zobaczyć, a nie stać w miejscu. Ciekawe jak ten styl sprawdza się w dużym prądzie …. Przez moje pierwsze nurkowanie poszukiwawcze w 45 minucie nurkowania wpadam w 9 minutową dekompresję. Pora się wynurzać. Zwłaszcza przy fali i z duża kamerą w ręku będzie to dość upierdliwe. Po godzinie nurkowania wracamy na pokład. Do nurkowania przygotowany jest drugi team P&R. Ich nurkowanie zdecydowanie krótsze, po około 30 minutach są z powrotem na powierzchni, Rysiek stał się pożeraczem powietrza, jak na 2x 10l to szybko mu poszło, Paweł narzeka na wiecznie cieknącą maskę. Chłopcy nie są zadowoleni ze swojego nurkowania, a i tak wrak Heweliusza potrzebuje więcej niż jedno nurkowanie, by coś można było na nim zobaczyć. Przydało by się tu jeszcze raz zanurkować, a na to teraz nie ma czasu. Klarujemy sprzęt, odpalamy Ursus i kierunek Wyspa Bornholm.
>Krzysiek< Niestety wiatr wciąż wieje z kierunku Bornholmu, lecz na tyle słabo, że żegluga pod fale nie jest aż tak uciążliwa. Po kolejnych 5 godzinach docieramy do największego miasta na Duńskiej wyspie – Ronne. W basenie portowym nasz wzrok przykuwa uwagę przepiękny 34 metrowy jacht. Od razu zaciekawiło mnie kto jest na tyle nienormalny poza nami, żeby żeglować na zimnym Bałtyku w kwietniu ?? Po chwili odpowiedź sama przyszła na piechotę, a wraz z nią grupka ludzi i od razu usłyszałem polski głos i pytanie czy jesteśmy z Polski :] W grupie obcokrajowców, a dokładnie Finów, znalazła się Polka, która to zaprosiła nas na ciastko i kawę na jacht, na którym pływała. Dwa razy powtarzać nam nie trzeba i po zrobieniu klaru na jachcie zarządziłem wyjście w odwiedziny. Zabraliśmy ze sobą winko oraz Biri … lecz na miejscu zostaliśmy ugoszczeni piwem i rodzimą polską wodą … Starogardzką :] % Tim, starszy przemiły Fin, który wydzielał zapasy nie spodziewał się takiego obrotu imprezy, bo w pewnym momencie Maciek przyniósł laptopa i pokazał zainteresowanym parę prezentacji z naszej wyprawy. Na jacht wróciliśmy ok 3:30 i zasnęliśmy wszystkim znanym spokojnym snem:)
24.04.2008 Czwartek
Budzimy się około godziny 10 i nieśmiało wychodzimy spod śpiworów. Pogoda super. W nocy prawie się z Maćkiem ugotowaliśmy, bo przesadziłem trochę z ogrzewaniem. Wieczorem przeraził mnie szron na jachcie, więc podkręciłem Webasto i rano na Starym panował karaibski upał :) Po wybornym śniadaniu i przyjemnym prysznicu udaliśmy się do centrum Ronne, by następnie wsiąść w autobus i pojechać na zamek Hammershus. Ruiny zamku położone są w północno-zachodniej części wyspy tuż nad wybrzeżem. Są w dość dobrej kondycji i całość robi spore wrażenie zwłaszcza, że na zamku byliśmy absolutnie sami i dopisywała pogoda, a otaczające nas morze było całkowicie płaskie. Następnie udajemy się ponownie na busa by około 19 dotrzeć do Ronne. Tam szybkie zakupy, na jacht na kolację i nabić butle. Dzień kończymy na ustaleniach, by wstać z samego rana, oddać cumy i kierować do się Świnoujścia odwiedzając po drodze jakiś wrak.
>Maciek< Prognozy wiatrowe jak na razie się nie sprawdzają, czary P&R dalej działają, patrząc dziś na morze z jednej strony cieszyliśmy się z miłej i sympatycznej wycieczki po wyspie, a z drugiej żałowaliśmy,że nie jesteśmy na morzu. Pogoda mało żeglarska, ale za to nurkowa wyśniona. Nie często na Bałtyku zdarza się morze płaskie jak stół, brak wiatru i piękne słońce, a zimno nam nie przeszkadza. Coś za coś, miejmy nadzieje ze pogoda do jutra się nie zmieni ….
Fot. Maciej Tomaszek
25.04.2008 Piątek
>Maciek< Pomimo hałasowania sprężarką spalinową do późnej nocy na duńskim parkingu w środku miasta, wstajemy o 7 rano. Pogoda - o dziwo - dalej nam sprzyja, wyznaczamy kurs na 2 wraki oddalone o 2 godziny płynięcia. Dziś pierwszy rekonesans i poszukiwanie wraku na 20 metrach robi Paweł. Na wrak mamy 2 namiary, jeden z Internetu, drugi z elektronicznej c-mapy na jachcie. Różnią się odległością 200 metrów, to dużo … Zrzucamy boje by oznaczyć wrak na pierwszej pozycji, Paweł pod wodą zatacza duże koło na pozycji, wraca rozczarowany … wykrzykuje ” kur…a. piach, piach i pier....ne muszle!” . Nie ma wraku. Przeciągamy go na druga pozycje, sytuacja się powtarza ” kur…a. piach, piach i pier....ne muszle!” . Drapiemy się po głowie, jednak same namiary GPS nie wystarczą, echosonda na Starym przestała działać, jak pamiętam podczas naszych wywrotek jachtu już w Gwatemali rok temu. A w tej sytuacji była by tu bardzo potrzebna, wręcz niezbędna. Głupota nie boli, myślę o echosondzie, której nie wziąłem z firmy, leży ostatnio bezużytecznia … Ale dnia i takiej pogody nie można marnować, szybko podejmuję decyzję, że płyniemy ponownie na Heweliusza, 2 godziny i jesteśmy na miejscu. Pogoda dalej idealna. Tym razem do wody wskakujemy wszyscy. Teraz jesteśmy bardziej zorientowani w usytuowaniu wraku, można lepiej zaplanować nurkowanie. Wrak jest już w dość kiepskim stanie, strasznie porośnięty muszlami, na szczęście wolny od sieci rybackich. Dzielimy się na dwie dwójki, ja z Martą penetruję dół wraku. Znajdujemy porozrzucane rzeczy, talerze, firanki, buty … przypominają o nie tak dawnej tragedii. Lokalizujemy duże wejście do ładowni, wrak leży na boku, więc cała zawartość czyli auta oraz potężne tiry z naczepami leżą powywracane. Zapuszczam się dość głęboko, przejrzystość wewnątrz bardzo się poprawia, przy dobrym oświetleniu z kamery można wszystko oglądać. Jednak postanawiam się wycofać - na głową widzę wiszącego potężnego tira, nie nurkuję sam, więc nie ma co ryzykować. Resztę wraku oglądamy już zewnątrz. Po godzinie nurkowania wracamy pokład Starego, gdzie czeka Paweł z Ryśkiem. Dziś z tego nurkowania jesteśmy bardzo zadowoleni. Wiatru jak na lekarstwo, odpalamy maszynę diesla i obieramy kierunek na Świnoujście.
Fot. Maciej Tomaszek
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|